czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 18.

Z dzienników Cieni
 Cień zobowiązany jest do akceptacji regulaminu, z którym zapoznany został przy włączaniu do Grona oraz wypełniania powierzanych mu zadań do końca. Ujawnienie się osobie postronnej grozi jednoznacznym odebraniem mocy i dostępu do Źródła.

Celem działalności Cienia, jest :
1) Zachowanie swojego istnienia w tajemnicy - w szczególności przed Widzącymi.
2) Nie dopuszczenie do tego, aby dusza zmarłego przeszła na Stronę Światła.
3) Działanie na rzecz Mroku i składanie Mu ofiar.
4) Wypełnianie każdego powierzonego mu zadania bez zbędnych protestów.
5) Zdobycie ("przeciągnięcie") jak największej liczby dusz, do szeregów Cieni.

Każdy z Cieni zobowiązany jest do przestrzegania kilku następujących zasad:
1) Brak jakiegokolwiek kontaktu z postronnymi ludźmi.
2) Kategoryczny zakaz ujawniania informacji na temat Grona.
3) Zabrania się knucia intryg, podstępów, które miałyby na celu jego awans w Gronie.
4) Donosić o wszelakich buntach, jakie miejsce miałyby w Gronie.
5) Stawiać się na każdej radzie Mroku.

Złamanie jakiejkolwiek z obowiązujących zasad, jest równoznaczne z wygnaniem poza granice Miasta Cieni. Powrót może odbyć się dopiero po 666 latach, jednak poprzednio pełniona funkcja nie będzie brana już pod uwagę - stanowisko w Gronie będzie o stopień (lub dwa, w zależności od wagi popełnionych czynów) niższe.

~.~

- A więc? - oczy chłopaka w odcieniu błękitu oceanicznego uparcie się wpatrywały w rudowłosą towarzyszkę czekając na moment, kiedy ta udzieli mu odpowiedzi na pytanie - Jak brzmi Twoje drugie imię?
- Eleanor - odparła, spokojnie sącząc pomarańczowy sok przez słomkę z wysokiej szklanki jaką trzymała w ręku - Winter Eleanor Verso, gwoli ścisłości.
Towarzysz Winter potrzebował kilku sekund na przemyślenie jej odpowiedzi
- To brzmi tak.. Dostojnie, rzekłbym. Podoba mi się, lubię niezwykłe rzeczy - mówiąc to, mrygnął jej lewym okiem, nadziewając jednocześnie kawałek tiramisu na widelec.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko do siebie, ciesząc się w duszy, że jej przypuszczenia co do tego spotkania jednak się nie sprawdziły. Myślała bowiem, że nie znajdzie z Teo wielu wspólnych tematów do rozmów czy też zrobi coś głupiego, jak w wielu przypadkach jej się to zdarzało. Ale myliła się - atmosfera nie była w żadnym stopniu napięta, a tematy, propozycje do rozmów same się nawarstwiały.
- Winter? Słuchasz mnie ? - twarz chłopaka, jak się zielonookiej zdawało, znalazła się nagle bardzo blisko jej twarzy. Zbyt blisko..
- Słucham słucham, ale na moment się "zawiesiłam", jakby to powiedzieć - robiąc w powietrzu cudzysłów, zaśmiała się delikatnie, na co chłopak jej zawtórował. 
- Spokojnie, każdemu się takie sytuacje mogą zdarzyć - jego głos był spokojny i w efekcie dziewczynę w jeszcze większym stopniu ogarnął wewnętrzny spokój - Więc Winter Eleanor ..
Zielonooka słysząc, że chłopak zwraca się do niej pełnym imieniem, pokręciła lekko głową to w lewo, to w prawo i zaśmiała się cicho do samej siebie . Już nieraz zdarzały jej się takie sytuacje. Teo spoglądał na nią tylko zdziwiony nie będąc do końca pewnym co takiego rozbawiło jego towarzyszkę .
- Nie musisz zwracać się do mnie tak.. Oficjalnie. Dziwnie się przy tym czuję.
- Pierwsza zasada: Nie zwracać się do Winter "Eleanor". Jest! - mówiąc to, nakreślił w powietrzu znak, którym oznacza się na liście zakupów to, co już miało się włożone do koszyka - No to, Winter, skoro ja opowiedziałem Ci jak moja budowla zbudowana z klocków runęła, bo błąd tkwił w tym, jak zbudowałem fundamenty - runęła niszcząc moje marzenia o zostaniu światowej sławy architektem.. To teraz Ty opowiedz coś o sobie. Jakaś historyjka.
Winter podparła głowę na dłoni i zastanowiła się przez moment, pamięcią wracając do swoich wspomnień. Nagle uśmiechnęła się z satysfakcjonującym uśmiechem na twarzy i delikatnym błyskiem w oku.
- Będąc w szkole podstawowej (od autorki :nasza szkoła podstawowa, to odpowiednik londyńskiego Primary School) miałyśmy razem z moją przyjaciółką Emily przezwisko Żabie Dziewczyny.
- Zaczyna się ciekawe, mów dalej! - zamieszał przy tym energicznie słomką, w wysokiej szklance wypełnionej już do połowy sokiem z owoców leśnych.
- Nasza koleżanka z klasy po prostu, hm .. Zachowała się bardzo niefajnie, w naszej opinii, więc byłyśmy zgodne co do tego, że powinna odpokutować i same wymierzyłyśmy jej karę, za ten jakże haniebny czyn, którego się dopuściła..
- A co dokładnie takiego zrobiła ? Bo to brzmi, dość zagadkowo, musisz mi to przyznać.
- Przejechała rowerem żabę - odparła dziewczyna po krótkiej chwili zawahania, ale za to z powagą na jaką tylko ją było stać w tym momencie, biorąc pod uwagę spojrzenie jej rozmówcy po drugiej stronie stolika.
- Żartujesz sobie ? To jest zwykły żart ? - spytał dwukrotnie, nie dowierzając do końca.
- Nie, to nie jest żart. Mówię poważnie - odpowiedziała spokojnie, a widząc nadal zdziwiony wzrok niebieskich oczu prychnęła tylko na właściciela - Nie patrz tak na mnie! Byłyśmy młode.. I zapewne sentymentalne, skoro czułyśmy obowiązek zadośćuczynienia śmierci tej biednej żabki!
- Dobrze, dobrze, przecież nic takiego nie mówię. Spokojnie - mrugnął do niej jednym okiem - Ale nadal nie wyjaśniłaś mi co dokładnie jej zrobiłyście.
- My po prostu zorganizowałyśmy jej ponowne spotkanie z tym płazem. W skrócie ? Ta mała żabka była jej specjalnym dodatkiem w zupie na obiedzie w szkolnej stołówce .
Słysząc to, brunet zakrztusił się popijanym właśnie sokiem i badawczo zaczął się przyglądać wnętrzu szklanki.
- Ale mi nic nie dodałaś do soku, prawda? - spytał udając lekki przestrach w oczach .
- To pozostanie moją małą, słodką tajemnicą - zniżyła głos do szeptu, uśmiechając się przebiegle.
Nagle temperatura w pomieszczeniu spadła o kilka stopni w dół - tak wydawało się Winter - i na jej prawej ręce pojawiły się delikatne ciarki . Na karku, mogła przysiąc, poczuła przeszywające ją na wskroś czyjeś spojrzenie, więc w odruchu obejrzała się przez ramię, jednak nie dostrzegła nikogo, kogo wzrok spoczywałby na niej.
Gdy ponownie spojrzała na swojego towarzysza, jej źrenice w jednej chwili się rozszerzyły - zobaczyła brata Tea, Enza. Jego postać dzisiaj była o wiele bardziej prześwitująca niż podczas ich pozostałych spotkań, ale ponadto, dziewczyna dostrzegła dziwnie bijący od niego blask, jakby jaśnienie. Najjaśniejszy punkt na całym ciele znajdywał się po lewej stronie klatki piersiowej w miejscu, gdzie każdy człowiek ma serce.
-  Musimy porozmawiać, teraz. Chodź razem ze mną na zaplecze - mimo, że usta wciąż miał zamknięte i ich nie otwierał, w umyśle Winter pojawiło się to, co chciał jej przekazać.
- Winter? Winter? Wszystko w porządku? Stało się coś ? - nieobecny wzrok dziewczyny, jakim przez parę chwil się rozglądała po wnętrzu a później patrzyła w miejsce gdzie - nie dla tych normalnych ludzi - stał duch Enza, wywołał niemałe zmieszanie u Tea.
- Słucham ? A tak, tak. Wszystko gra, ja tylko.. Muszę iść na moment do toalety. Za momencik wracam - powiedziała, z wyraźnym uśmiechem na twarzy, który odrobinę uspokoił bruneta.
Rudowłosa zręcznie przeszła "slalomem" między wszystkimi stolikami i już po chwili była na korytarzu, gdzie dostrzegła czworo drzwi - dwie toalety, odpowiednio dla płci męskiej i płci żeńskiej oraz "Pomieszczenie służbowe" i drzwi, które - jak można się było domyślić - prowadziły do wyjścia na powietrze.
Tuż przy tych służbowych, chodziła w kółko postać Enza. Chłopak, na tyle na ile to możliwe w jego obecnym "stanie", był lekko zdenerwowany, bądź też zniecierpliwiony, ponieważ wyłamywał sobie paliczki jak robi to większość osób.
- Mam do Ciebie kilka pytań i liczę, że nie wywiniesz się od odpowiedzi na nie - zaczęła jako pierwsza zielonooka.
- Odpowiem, odpowiem, spokojnie Winter.Ale mam ważniejszą sprawę w tym momencie.
Dziewczyna rzuciwszy mu zdezorientowane spojrzenie, odruchowo zaczęła bawić się zawieszonym na szyi wisiorkiem.
- Jaka to niecierpiąca zwłoki sprawa, przez którą wyciągnąłeś mnie ze spotkania ze swoim bratem, na które zgodziłam się na Twoją prośbę? - na końcu pytania zaczerpnęła mały haust powietrza.
- Śledzi mnie ktoś.. Ktoś zły. Co na marginesie, związane jest właśnie z Twoim spotkaniem z moim bratem, bo ten ktoś chciał a raczej - miał za zadanie, o ile w dalszym ciągu nie ma - zrobić mu coś złego, ale o tym później.. Od kilku dni mnie obserwuje a ja szczerze mówiąc, nie wiem, co robić, więc zwracam się z prośbą do Ciebie..
- Poczekaj.. Kim jest ten "zły ktoś", kto od kilku dni Cię obserwuje i podąża za Tobą? - spytała po chwili, rozgryzając poprzednią wypowiedź Enza.
- To słudzy Mroku. Nazywają ich Cieniami.



* Udanego sylwestra!

See you soon, NEM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz