czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 16. część 3.

Sącząc sok pomarańczowy wyciśnięty z całych owoców - jak zapewniała sprzedawczyni w kawiarence - rudowłosa obserwowała spokojnie, wskazówki przesuwające się po tarczy zegarka na jej  przegubie prawej dłoni. Kolejne sekundy mijały, zmieniając tym samym wskazówkę minutową, która coraz to bardziej zbliżała się do wyczekiwanej przez dziewczynę godziny 12, w południe .
Po krótkiej chwili w jej głowie pojawiły się te słowa, przez które tak czujnie pilnowała godziny..
    "Tym razem - Enzo zaakcentował początkowe dwa słowa - chodzi o drobnostkę, spokojnie. Wystarczy, że jutro w południe napiszesz do mojego brata z propozycją o spotkanie czy coś".

Większość ludzi jak przypuszczała dziewczyna, zwyczajnie mogłaby zignorować taką prośbę. Jednak nie w tym wypadku, kiedy osobą, która złożyła ową prośbę był Enzo - duch osiemnastolatka. Do tej pory, od ich wcześniejszego spotkania dziewczyna głowiła się, dlaczego tak bardzo ważna jest ta tak zwana "drobnostka".
- 11:59.. - westchnęła po cichu rudowłosa, spoglądając kątem oka na czarny zegarek. Sięgnęła po leżący przed nią na stoliku telefon i w spisie kontaktów znalazła numer, którego potrzebowała w tej chwili.
Pik.. Pik.. Pik.. Pi..
- Tak słucham? - po zaledwie trzech sygnałach w słuchawce usłyszała głos chłopaka.
- Hej, Winter z tej strony - palnęła głupio nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę, mając jednak świadomość, że chłopak ma zapisany jej numer telefonu - Tak mi wpadł do głowy pewien pomysł.
- Zaciekawiłaś mnie, mów dalej - intuicyjnie wyczuła, że na twarzy młodzieńca pojawił się uśmiech. W tle usłyszała przejeżdżające samochody, więc chłopak musiał być gdzieś poza domem.
- Miałbyś może ochotę na spacer ?  Albo kawę, czy coś takiego ? Chciałam podziękować za to, że jakiś czas temu kiedy zasłabłam pomogłeś mi .
- To nie było nic takiego - zaśmiał się krótko - A co do propozycji.. Nie powiem, zaskoczyłaś mnie troszkę. Ale bardzo chętnie, powiedz tylko gdzie i o której ?
Piazza della SignoriaMoże około godziny 17 ? - zaproponowała, po krótkiej chwili zastanowienia.
- Nie ma problemu.
- Będę więc czekać przy fontannie - uśmiechnęła się do słuchawki - Do zobaczenia, Teo.
- Do zobaczenia, Winter - powiedział, po czym dziewczyna usłyszała dźwięk zakończonego połączenia.
Dokończyła sok i po uregulowaniu rachunku, wyszła z kawiarni. Jako, że nie musiała pojawiać się dziś w firmie Zirelliego a do umówionego wcześniej spotkania pozostało jej jeszcze dużo czasu postanowiła wyciągnąć Luka, aby zobaczyć się z Dominico Donato . Czas mijał a oni mieli do napisania cały artykuł .
Wykorzystując informacje, jakie udzielił jej Dominico dzisiejszego ranka, tuż po tym jak skończyła biegać i zaprosiła go do siebie na kawę i ciastka, wpisała jego numer telefonu i nacisnęła zieloną słuchawkę. Odebrał już po zaledwie dwóch sygnałach.
- Dominico, słucham?
- Dzień dobry raz jeszcze - powiedziała dziewczyna, z radosnym akcentem w głosie, co nie umknęło uwadze jej rozmówcy.
- Pozytywne rozpoczęcie rozmowy i uśmiech, który można wyczuć nawet poprzez taką odległość.. Winter! Miło Cię słychać!

Dziewczyna była pod wrażeniem. Jak wtedy, gdy poznała swojego rozmówcę . Zastanawiało ją, czy potrafi rozpoznać przez telefon tylko ją, czy resztę osób z którymi rozmawia też. Nie myśląc nad tym długo, kontynuowała to co rozpoczęła,
- Trafiony zatopiony! - zaśmiała się, rozluźniając atmosferę jeszcze bardziej - Dzwonię do pana z pewną prośbą. Otóż, czy znalazłby pan wolną chwilkę na to, abym razem z moim partnerem zadali panu kilka pytań odnoszących się do artykułu ?
- Poczekaj, dziecinko, muszę grafik sprawdzić.. - zawiesił głos sytuacyjnie w tym momencie, lecz po chwili mówił dalej:
- Oczywiście, że tak! - zaśmiał się w przypływie dobrego humoru - Oronero za godzinę, zapraszam, dziecinko!
- Do zobaczenia! - pożegnała się, kończąc połączenie - O rany, nie nadążam za tym człowiekiem momentami - westchnęła cicho pod nosem, skręcając w uliczkę, na której mieścił się jej domek.

                                                                    ~ * ~

- Winter! Winter, dziewczyno pomóż! - jęcząc i zawodząc, wołał rudowłosą jej przyjaciel - Kyle.
Wyjmując po drodze baterie z ładowarki i chowając je do małej kieszonki w futerale do aparatu, zawieszonego na szyi. Kręcąc od niechcenia głową na prawo i lewo, dziewczyna wyszła z pokoju i zeszła na dół, skąd dobiegał głos chłopaka.
Zerknęła jeszcze na godzinę na ekranie telefonu trzymanego w dłoni, po czym schowawszy urządzenie do tylnej kieszeni spodni, zwróciła twarz w stronę przyjaciela.
- Słucham Cię, złociutki ? - uśmiechnęła się szeroko, oparłszy się jednym barkiem o framugę drzwi , którymi wchodziło się do salonu.
- Pomóż? - zrobił słodką minę, wyciągając przed siebie wyprostowane obydwie ręce, wskazując tym samym na powód swoich zmartwień. Rudowłosa na to parsknęła tylko śmiechem.
Chłopak bowiem siedział na kanapie, a na niskim stoliku tuż przed nim stał otwarty laptop dziewczyny. Powodem irytacji Kyle'a nie było jednak samo urządzenie, co informacja jaka była wyświetlona na jego głównym panelu. "Proszę o wprowadzenie hasła".
- Oj, jakże mi przykro, złociutki.. - dziewczyna udała smutną minę, co chłopak od razu wyczuł i poznał po jej charakterystycznej postawie w takich sytuacjach . Oburzył się więc i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
- Małe, rude wredne.. - wysyczał tylko w odpowiedzi przez zaciśnięte zęby.
- Oj już dobrze, już dobrze.
Odkładając aparat na półkę obok, podeszła do laptopa nachylając się nad monitorem.
- Ale bajer! - wykrzyknął Kyle, gdy po przesunięciu palcem po ekranie laptop się odblokował - Masz laptopa z dotykowym ekranem!
- Dziesięć punktów dla Gryffindoru! - przybiła piątkę z chłopakiem, jak to mieli w zwyczaju od wielu lat - Tylko, nie zepsuj niczego ani nic - pogroziła mu żartobliwie palcem przed twarzą - A teraz ja muszę lecieć, tak więc zostawiam was samych. Powodzenia ! - pocałowała przyjaciela w policzek i wziąwszy aparat z szafki wyszła na zewnątrz.
Niedługo potem dotarła do Oronero, gdzie przy stoliku czekał już na nią Luck, sącząc kawę. Latte Macchiato, jak przypuszczała.
- O, cześć! - chłopak podniósł się i przytulił dziewczynę na przywitanie.
- Cześć, cześć - odwzajemniła uścisk i usiadła naprzeciw kolegi. - Przyszedłeś nawet wcześniej, gratuluję - -powiedziała spoglądając na zegarek i uśmiechając się delikatnie.
Chwilę później do ich stolika podeszła kelnerka trzymając w ręku notes i długopis. Jak dziewczyna zauważyła, dziewczyna obsługująca ich była leworęczna.
- Coś podać? - spytała uśmiechając się do nich. W szczególności swoim uśmiechem zaszczyciła, siedzącego po jej prawej stronie Luck'a, który zaczął się w nią wpatrywać z dużym uwielbieniem.
- Zieloną herbatę, poproszę - powiedziała rudowłosa, z zaciekawieniem na twarzy spoglądając na blondyna.
- Dla mnie nic - odpowiedział ten, w dalszym ciągu nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Za moment podam herbatę - zwracała się do Winter, pomimo iż dalej uśmiechała się do lokowatego . I odeszła, a w ślad za nią podążyła głowa chłopaka.
- Huhuh.. Ktoś tu chyba wpadł komuś w oko! - zachichotała rudowłosa, przez co Luck rzucił jej zdziwione spojrzenie.
- Ja ? Nie, no coś Ty - na jego twarzy wykwitły dwa delikatnie różowe cienie na policzkach i chłopak ukrył twarz za filiżanką kawy.
- Ktoś tu się chyba nam zarumienił! - rzucił na powitanie Dominiko, przysiadając się niepostrzeżenie do stolika.
Chłopak na te słowa jeszcze bardziej spalił buraka, potocznie mówiąc i prawie zakrztusił się ciepłym napojem.
- Spokojnie młodzieńcze, każdemu w życiu może się to przytrafić - poklepał go pokrzepiająco po ramieniu - Więc jak, zaczynamy ? - potarł dłonie o siebie z ciekawym uśmiechem na twarzy.
- Nie zamawia pan niczego ? - spytał go, mniej zarumieniony już Luck.
- Nie, nie. Mam swoje - mówiąc to, wyciągnął z plecaka butelkę wody mineralnej.
- No to zaczynamy w takim razie - powiedziała dziewczyna i jej partner wyciągnął wcześniej przygotowane przez nich pytania.
Włączyli dyktafon i zaczęli rozmowę. Luck odchrząknął i zaczął pytać:
- Pytanie pierwsze: Dlaczego..


* Krótszy, ale jest ^^
Udanego czwartku!

See you soon,
NEM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz