Dziewczyna ponownie obejrzała się przez prawe ramię próbując dostrzec coś na drugim końcu mostu. Gdy jej próby nie przyniosły oczekiwanego rezultatu zaczęła zmierzać w tamtym kierunku. Początkowo – powolny, równomierny chód, stopniowo przekształcał się w szybki marsz, a następnie trucht, gdy dostrzegła zbiorowisko ludzi. Przesunąwszy na bok kilkoro nieznanych jej osób, dotarła do miejsca, z którego mogła obserwować sytuację, która zainteresowała tyle przypadkowych osób. Gdy dostrzegła główny obiekt zainteresowania gapiów, sytuacja sprzed chwili pojawiła się w jej głowie i rudowłosą w jednej chwili opuściły ją siły i zaczęła powoli opadać w dół.
Obudziły ją głosy. Szepty, dialogi, monologi. Lekkie potrząśnięcie za ramiona, powoli przywracało jej świadomość. Czuła, że osoba znajdująca się obok niej obejmując ją mocno, skutecznie zabezpiecza i chroni przed upadkiem na twarz. Z ociąganiem uniosła lewą dłoń do góry, próbując tym samym przesłonić słońce, uporczywie świecące jej prosto w oczy. Musiała zamrugać kilkakrotnie powiekami, aby uzyskać w pełni ostry obraz. Przesunęła wzrokiem po grupce ludzie znajdującej się nieopodal, która uparcie szeptała coś między sobą. Gdy obróciła głowę w prawą stronę i poczuła ból w górnej części czaszki, zwróciła tym uwagę mężczyzny obejmującego ją w pasie, siedzącego obok niej.
- I jak się czujesz? Coś oprócz głowy Cię boli ? – dobiegł ją głos ratownika medycznego.
- Ja.. Nie wiem – usłyszała swój niski, zachrypnięty głos. Odchrząknęła i mówiła dalej:
- Nie sądzę, by cokolwiek jeszcze mnie bolało. Jest w porządku. Ale.. Co się stało? - rozejrzała się dookoła, ignorując przy tym ból głowy nasilający się z każdym gwałtowniejszym ruchem .
- Cóż.. Najzwyczajniej w świecie straciłaś przytomność i osunęłaś się na ziemię uderzając się w głowę . Jak zakładam, zareagowałaś tak na wypadek tego rowerzysty na moście.
- Och. – tylko tyle zdołała wykrztusić, bo w tej chwili przywołała w umyśle tamten obraz. Tamtą scenę..
Dwa auta pośrodku drogi, na moście. Lakier ich karoserii połyskiwał w słońcu jak krople rosy na źdźbłach trawy tuż po deszczu, jak małe kamyki oblane wodą i lśniące w słońcu.
Rower górski z powykręcaną pod dziwnym kątem przednią oponą, leżał w kawałach szkła. Kawałkach przezroczystego szkła z szyb któregoś z pojazdów, wymieszanymi z pomarańczowymi kawałkami , należącymi do klosza przedniego światła.
Za dużym, czarnym Audi nieopodal drugiego samochodu leżał poszkodowany.
Dziewczyna dobiegając do tłumu, w głębi duszy przeczuwała jaki widok ujrzy. Ciało chłopaka na oko dwudziestoletniego, o kruczoczarnych włosach, z niebieskimi jak morze oczami leżało przekręcone na prawy bok, po lewej stronie czarnego Audi . Jego czarna torba leżała tuż przy nim.
Wydawało się, że dziewczyna odczuwała Deja Vu – jakby już wcześniej go gdzieś spotkała.
I tak właśnie było..
- Hej, wszystko w porządku ? – poruszająca się w górę i w dół, dłoń w białej rękawiczce wybudziła ją ze wspomnień nie tak bardzo odległych.
Pokiwała twierdząco głową, próbując się uśmiechnąć jednak zamiast uśmiechu na jej twarzy pojawił się grymas. Głowa bowiem znowu dała o sobie znać.
- No pokaż. Zobaczymy jak mogę Ci pomóc ..
- Winter – przedstawiła się, napotykając pytający wzrok sanitariusza.
Mulat pokiwał z uznaniem głową, jakby myśląc na odpowiedzią.
- Takie niespotykane w tych stronach – uniósł kąciki ust do góry, odsłaniając rząd białych zębów w promiennym uśmiechu – Jestem Manuel. Miło mi .
- Wolałabym, żeby okoliczności naszego spotkania były inne, ale.. Auu! – syknęła, gdy poczuła dotyk ochronnych rękawiczek na kości ciemieniowej.
- Delikatne rozcięcie. Na szczęście. – powiedział ratownik – Manuel – bardziej do siebie niż Winter – Może szczypać, ponieważ muszę zdezynfekować ranę – ostrzegł rudowłosą.
Po krótkiej chwili, delikatnie nalepił plaster i zdjął rękawiczki z dłoni przysiadając obok dziewczyny w tylnej części karetki pogotowia. Gdy skończył, dziewczyna podziękowała cicho.
- Nie musisz dziękować. To mój obowiązek – chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Tak czy inaczej, dziękuję raz jeszcze – powtórzyła rozglądając się dookoła, szukając wzrokiem swojego plecaka. Zauważyła jak Manuel sięga za siebie i trzymając za jedno ramię, wyciąga zgubę w jej kierunku. – Czytasz w moich myślach – zaśmiała się cicho, odbierając przedmiot i zarzucając go na plecy – Mogę już wracać do domu, czy jeszcze coś ?
- Masz mroczki przed oczami? Kręci Ci się w głowie? Czujesz się słabo? – na każde z zadanych pytań dziewczyna pokręciła przecząco głową – Więc nie widzę przeciwwskazań, żebym musiał dłużej Cię zatrzymywać.
- Czy nieodpowiednie będzie moje zachowanie, jeśli powiem „do zobaczenia” a nie chciałabym się spotkać w zbliżonych okolicznościach ?
- Wystarczy zwykłe cześć. No bo kto by się przejmował szczegółami.
- No to.. Cześć, Manuel – rudowłosa wyciągnęła w jego kierunku dłoń, którą młody sanitariusz uścisnął delikatnie.
Dziewczyna oddaliła się od karetki pogotowia, jednak mijając miejsce wypadku otoczone taśmą policyjną, poczuła pod stopą zgrzyt szkła o powierzchnię ulicy.
Przystanęła, schyliła się i podniosła kawałek szyby pojazdu.
Wznosząc go do góry, w stronę słońca wydawało jej się, że w szkiełku zobaczyła przez jeden ułamek sekundy niebieskie jak ocean oczy. Zamrugała, i obraz zniknął pozostając zwyczajnym szkiełkiem.
W drodze powrotnej do domu, który oddalony był o niecałe piętnaście minut marszu od miejsca, w którym się obecnie znajdowała, szła spokojnym krokiem nie spiesząc się. Słońce widoczne na nieboskłonie, bardzo powoli zaczęło chylić się w kierunku wyraźnie zarysowanego horyzontu.
Cienie mijanych po drodze drzew, stanowiły doskonałą barierę przed promieniami słońca. Słuchając śpiewu ptaków, miała przeczucie. Przeczucie, które za każdym razem sprawdzało się w takich sytuacjach.
Nie było to jej ostatnie spotkanie, z rowerzystą.
Nigdy, nie było tak, że Oni odpuszczali po pierwszym spotkaniu. Nigdy. I tym razem też tak nie będzie..
* Drugi rozdział za nami.
Co sądzicie ? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz